Czujny Czujny
576
BLOG

Tradycja...Esce i nie tylko

Czujny Czujny Polityka Obserwuj notkę 11

 

 

Do tekstu i tej treści skłoniła mnie szanowna Eska, która w swojej notce metaforycznie zapytała o sens i istotę tzw.. Tradycji. Ponieważ dzisiejsze notki w dużej mierze mnie rozbawiły to zaczynając chciałbym przywołać tekst z „Misia” Barei „ narodziła się nowa świecka Tradycja”…

Ale pamiętajcie też o końcówce filmu gdy Ewa Bem śpiewa malutkiemu….

Esko, inni blogerzy,  czym jest dla mnie tradycja ?

To wbrew pozorom i łatwemu porównaniu wcale nie rodzinne Święta, lub wspólne biesiadowanie, historia, patriotyzm obojętnie jak rozumiany, …

Pamiętam wiejski dom , w którym się wychowywałem ( mimo, że miastowy przyjezdny byłem ).

Moi dziadkowie mieszkali na wsi pod miastem. Czy są jeszcze takie wsie ? Nie wiem…

O 6 rano wstawała moja babcia, bo na 7-mą była msza w kościele a po powrocie zajmowała się przygotowaniem obiadu dla całej kamaryli. Po jej powrocie wstawał Dziadek. Punktualnie o 7 rano .

I był to sygnał dla nas wszystkich. Że pora wstać. Nad framugą drzwi do sypialni wisiał Krzyż. Wszyscy klękaliśmy pod tym krzyżem i odmawialiśmy „paciorek”. Tak, tak lemingi ….

Potem następował ceremoniał przygotowania do niedzielnego obiadu i dnia. Moja babcia zajmowała się kuchnią , więc zaczynała przygotowywać ciasto na domowy makaron, warzywa i mięcho na rosół i oczywista wszystko do tzw. „drugiego”. Ciasto i niespodzianki moja mama i babcia przygotowywały dzień wcześniej.

Dziadek punktualnie o 7.00 otwierał swoją „Pierwszą „” szafę i wyjmował z niej buty i laskę „na niedzielę”. Potem szmatka. Pasta, szczotka….Do niedawna nie wiedziałem dlaczego zajmowało mu to tyle czasu ? Do niedawna. Ale skoro medyczne periodyki piszą , że dziedziczy się w drugim pokoleniu….

Ten ceremoniał trwał ok. . 40 minut. Wszędzie rozchodził się zapach pasty do butów pomieszanej z zapachem mąki, bulgotającego rosołu i wrzasków domowników.

Dziadek gdy już uporał się z butami i laską ( miał laskę z kościaną główką, którą straciłem gdy nas okradziono ) przystępował do toalety. Szarańcza w międzyczasie zdążyła to zrobić.

Komoda z trzema lustrami była zarezerwowana dla mamy i babci, więc pozostawało mu tylko wielkie lustro pod sufitem w przejściu między jadalnią a kuchnią. Zawsze się zastanawiałem jak on coś tam widzi w tym metr nad nim szklanym lustrze ??

Golenie…Nie było wtedy elektrycznych golarek i innych wynalazków, więc tradycyjnie : pojemnik na wodę, pojemnik na mydło, pędzel i maszynka z żyletą „polsilwer” trudną do zdobycia…

Do zapachów, które pamiętam doszedł  jeszcze jeden….mydło , a potem woda kolońska, którą dziadek się spryskiwał.

Potem przychodził czas na garnitur. Szczotka i „głaszczenie” marynarki, spodni. Koszula musiała być wyprasowana a kołnierzyk wykrochmalony i „zażelaskowany”. Bez tego nie było garnituru. Pamiętam, że kiedyś babcia zapomniała o kołnierzyku….Ech, niemal spóźniliśmy się do kościoła bo dziadek nie chciał wyjść bez zaprasowanego….

Msza Św. Była na 10.00 co jako szczawia ( nie mylić z Niesoiołowskim ) mnie frustrowało bo właśnie wtedy w Teleranku lecieli albo pancerni albo kaczor donald…Ale cóz ..:)

Wychodzimy na mszę św. Dziadek był mężczyzną przystojnym i postawnym. Zawsze mówili o nim, że jak chodzi to jakby tyczkę miał za plecami.

No dość powiedzieć, że byłem strasznie dumny, że przy nim idziemy, i że słyszę te komentarze…

W Kościele, każdy miał swoje miejsce. Dzieciarnia zajmowała pierwsze 3 ławki po prawej stronie ołtarza, reszta dorosłych albo ławki albo „stojała” pod organami.

Po mszy zwyczajowe kilkanaście minut na pogaduchy pod kościołem, potem do domu.

Niedzielny obiad był zawsze, ZAWSZE o 14.00 więc sporo czasu. Jeśli nie haratałem w gałę z kolegami na łące to dziadek zabierał mnie do lasu ( niezależnie od pogody ). Uciekł z zesłania, potem był dowódcą plutonu zwiadowczego więc uczył mnie , takiego małolata,  jak przetrwać w lesie. Uwielbiałem te wypady. Zostało mi do dziś ;))

Pamiętam jak znalazłem u niego w „Drugiej„ szafie szufladę z odznaczeniami. Już jako nastolatek pytałem :

- „Dziadku, dlaczego trzymasz to w jednej szufladzie, takie porozrzucane ?”

- „Ślimak, to nie ma żadnego znaczenia….”

Szkoda….bo wśród tych blach było Virtuti….

Dopiero po Jego śmierci dowiedziałem się dlaczego wtedy tak mówił…( ale to historia na inną notkę )

Potem obiad. Rosołek i „drugie” Moja babcia przygotowywała rewelacyjną kapuchę. Uwielbiałem te jej obiady. Niekiedy była „gęsia szyjka”, której przepis niestety odszedł z moją babcią a moja mama nie potrafi przypomnieć sobie jak się to robiło ;((

Po obiedzie , kawa, herbata, sok i ciasto. Potem dzieciarnia na podwórko i „latać” a dorośli siedzieli i gadali o życiu.

Droga Esko i nie tylko,

To jest coś co kojarzy mi się z Tradycją,

wiem , że to płytkie i powierzchowne ale to są chwile , za którymi tęsknię i dla, których mógłbym „umierać”…;)) I to właśnie poza wielkim Patriotyzmem, bocianami, przeszłością jest dla mnie , dla mnie osobiście, Tradycją.

Pozdrawiam

Czujny
O mnie Czujny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka